Morze Cechsztyńskie
2015,
projekt publiczny
Nadbałtyckie Centrum Kultury - Centrum Św. Jana, Gdańsk
Rdzeń solny został zainstalowany w pobliżu kościoła św. Jana w Gdańsku, który pochodzi z XIII wieku (obecnie Bałtyckie Centrum Kultury). Sól pochodzi z Morza Cechsztyńskiego (okres późnego permu, około 250 milionów lat temu)
Wymiary: 90 cm (średnica) x 140 cm (wysokość)
Waga: 1,88 tony
Projekt Morze Cechsztynskie to rdzeń solny wydobyty w Kopalni Soli w Kłodawie w województwie wielkopolskim i umieszczony w kontekście XIII-wiecznej architektury. Rdzeń pochodzi z morza cechsztyńskiego, morza epikontynentalnego, które istniało w późnym okresie permskim. Rozciągało się ono od nizinnych obszarów Wielkiej Brytanii aż do północnej i środkowej Polski. W tym czasie obszar ten znajdował się w pobliżu równika, a ze względu na wysokie temperatury i suche warunki morze intensywnie parowało. Jego finalne zniknięcie było częścią ogólnej regresji morskiej, która poprzedziła i towarzyszyła wymieraniu w okresie permu-triasu, największemu wymieraniu w historii Ziemi, kiedy globalny poziom mórz spadł o 250 metrów. Morze Cechsztyńskie jest kolejną próbą przesunięcia uwagi przez artystkę do czasów prehistorycznych, w stronę zupełnie innej geologii, geografii i biologii. Jest to również delikatne ostrzeżenie, że wszystko może radykalnie się zmienić i skończyć się kolejnym wielkim wymieraniem.
Bałtyk i sól cechsztyńska
Joanna Rajkowska rozmawia z Ulą Zawadzką i Jakubem Nowickim
Joanna Rajkowska: Postanowiłam odbyć podróż w czasie i pojechać do kopalni soli w Kłodawie, gdzie znajduje się coś na kształt pradziadka Bałtyku w „zasuszonej formie” sprzed 200 milionów lat. Po gruntownym zwiedzeniu kopalni zdecydowałam się na zakup tzw. rdzenia solnego, czyli odwiertu, jaki wykonywany jest pomiędzy pokładami na potrzeby głównie transportowe. Ma 90 cm średnicy, 140 cm wysokości, jest zrobiony z różowej soli.
Wiem, ze mój rdzeń, podobnie jak całe złoża mające 63 km długości i 4 km szerokości pochodzą z okresu cechsztynu. Jak wyczytałam w Wikipedii „Charakterystyczna dla cechsztynu jest obecność cyklotemów ewaporatowych, związanych z cyklicznym epizodami transgresji morza i wytrącaniem się gipsów i soli kamiennych i potasowych.” Podejrzewam, ze pasmo soli pod Kłodawą jest jedną z pozostałosci takiego cyklotemu. Jak i kiedy powstalo owo pasmo? Jakiego rodzaju było to morze? Czy istnieje jakis związek pomiędzy Morzem Bałtyckim i morzem, którego pozostałością jest sól wydobywana w Kłodawie? Znalazłam mapy, gdzie obszar morza cechsztyńskiego nakłada się częściowo na obszar Bałtyku.
Jakub Nowicki: Po pierwsze, morze cechsztyńskie nie ma absolutnie nic wspólnego z Bałtykiem. Bałtyk jest zbiornikiem bardzo młodym (kilkanaście tysięcy lat) i genetycznie nie jest w żaden sposób powiązany ze zbiornikiem morskim, którego pozostałością są między innymi sole wydobywane w Kłodawie. Mapy które udało się Pani znaleźć służą jedynie do przedstawienia położenia morza cechsztyńskiego na tle dzisiejszej geografii.
Samo morze cechsztyńskie jest określeniem zbiorczym dotyczącym szeregu krótkotrwałych zbiorników morskich pojawiających się pod koniec permu (ponad 250 milionów lat temu) na obszarze obejmującym między innymi północno-zachodnią Polskę. W tym czasie przynajmniej pięć razy następowało zalanie tego terenu. Takie morze w ciepłym klimacie permu i przy braku wymiany wód z otwartym oceanem bardzo szybko wysychało, pozostawiając osady w formie różnych soli: węglanów (kalcyt, dolomit), siarczanów (gips, anhydryt), halitu czyli soli kamiennej a także soli potasu i magnezu, takich jak sylwin czy karnalit. Zapis każdego z tych wlewów jest opisywany jako kolejny cyklotem. W Kłodawie znajdują się osady dwóch spośród nich – cyklotemu drugiego (Z2, stassfurt) oraz trzeciego (Z3, leine). Tak jak wspomniałem, było to morze ciepłe, płytkie, a jego połączenie z oceanem (krótkotrwałe) następowało od północy. Świat żywy w morzu cechsztyńskim był dosyć ubogi, obejmował organizmy potrafiące sprostać wysokiemu zasoleniu. Morze to otoczone było terenami o charakterze pustynnym, więc być może obszarem który obecnie najbardziej przypomina zbiornik cechsztyński jest rejon Morza Martwego.
Osady cechsztynu generalnie znajdują się obecnie na dość dużej głębokości – poniżej kilometra pod powierzchnią ziemi, jednak właściwości mechaniczne soli – jej uplastycznianie się pod ciśnieniem – sprawiają, że pod wpływem ciężaru nadległych osadów sól jest wyciskana ku górze i tworzy formę zwaną diapirem lub inaczej wysadem solnym. Przykładem takiej struktury może być właśnie diapir Kłodawy, gdzie dzięki wyciśnięciu soli jest ona dostępna na stosunkowo niewielkiej głębokości co umożliwia wydobycie.
JR: Czyli, poza pewnym nakładającym się geograficznie obszarem, Bałtyk nie ma nic wspólnego z morzem cechsztyńskim! Ten brak ciągłości daje nam perspektywę czasu geologicznego, który ma inna, niż ludzka, skalę.
A jak ciepło było wtedy na obszarze, który teraz jest Polską? Możemy sobie to jakoś wyobrazić? Jaka była fauna i flora?
JN: Tak, to czas – ponad 250 milionów lat – sprawia, że jedynym wspólnym elementem jest głęboka część podłoża na którym znajdowało się może cechsztyńskie oraz współcześnie Bałtyk.
Jeśli chodzi o klimat, to ostatnie dni (upały w sierpniu 2015) są chyba dobrą próbką temperatur permskich 🙂 Jeżeli chcieć by sobie wyobrażać ląd, to byłyby to pustynie, z bardzo nielicznymi, prymitywnymi roślinami zgromadzonymi w okolicach zagłębień, gdzie miały by dostęp do wilgoci, a także nad brzegami rzek okresowych. Wśród zwierząt lądowych dominowały gady (ale jeszcze nie dinozaury!) W morzach obecne były ryby oraz liczne bezkręgowce, takie jak na przykład goniatyty (amonitowate), łodziki czy brachiopody.
JR: Jak jeszcze bardziej podgrzejemy klimat i doprowadzimy do wyginięcia większości gatunków – doprowadzimy zapewne do czegoś w rodzaju neo-permu. A jak w końcu po tych wszystkich przygodach doszło do powstania Morza Bałtyckiego w tym rejonie?
Urszula Zawadzka: Aby sobie uświadomić brak ciągłości pomiędzy kolejnymi morzami, które znajdowały się w przybliżeniu na obszarze dzisiejszej Polski trzeba zajrzeć do historii tego co działo się pod Bałtykiem w początkach ery Kenozoicznej, czyli ponad 40 mln lat temu. Dzisiejsza misa Bałtyku była fragmentem lądu – Fenoskandii. Przez jej teren płynęła rzeka, która niosła wody z gór dzisiejszej Skandynawii. Wraz z wodą przenoszone były także osady w tym bursztyn. Ważne jest to, że rzeka, która niosła ze sobą bursztyn płynęła na południe przez obszar północnej Polski (co z punktu widzenia dzisiejszej geografii może się wydawać dość osobliwe). Uchodziła ona do dość płytkiego zbiornika, który znajdował się w dzisiejszej środkowej i południowej Polsce. Z rzeką tą związane są osady, które były słabiej przymocowane do podłoża, a przez to łatwiej ulegały porywaniu przez o wiele późniejszy lądolód, który wielokrotnie przechodził przez Bałtyk ze Skandynawii.
W trakcie zlodowaceń, które rozpoczęły się trochę ponad 1 mln lat temu dno obecnego Bałtyku było zdzierane i rzeźbione, a w okresach przedzielających nasunięcia lądolodu (interglacjałach) w obniżeniach mogły się tworzyć mniejsze bądź większe zbiorniki wód wypływających z lodowca, które ze względu na ukształtowanie terenu nie mogły zostać odprowadzone.
Czasem powstawały też morza, jednak w okresach interglacjalnych na terenie dzisiejszej Polski miały charakter wypłyconych zatok Morza Północnego. Były one znacznie silniej zasolone od Bałtyku (stężenie soli było dwukrotnie wyższe). Takie morza są raczej kuzynami dziadka Bałtyku, a nie jego bezpośrednimi przodkami.
Bałtyk jest morzem powstałym na terenie byłego zastoiska lodowcowego z ostatniego zlodowacenia, do którego spływały wody z topniejących lodowców. Okresami to zastoisko było otwierane w wyniku erozji, a okresami zamykało się w wyniku ruchów izostatycznych płyty skandynawskiej (lądolód o znacznej miąższości ma olbrzymią masę, która może wcisnąć fragment skorupy kontynentalnej na której leży w plastyczne niższe warstwy ziemi, po ustąpieniu lądolodu dochodzi do wynurzenia się takiego obszaru). Najbliżej genetycznie Bałtykowi jest tak naprawdę nie do mórz, ale do Wielkich Jezior Amerykańskich.
JR: A jaka jest w takim razie przyszłość Bałtyku? Czy zaniknie?
Ula Zawadzka: Z punktu widzenia czasu geologicznego wszystkie tego typu morza tracą dostęp do oceanu światowego, są zasypywane osadami z lądu i zanikają.
Ula Zawadzka jest doktorantką w Kolegium Międzywydziałowych Indywidualnych Studiów Matematyczno-Przyrodniczych
Jakub Nowicki jest doktorantem na Wydziale Geologii Uniwersytetu Warszawskiego.