Minaret
2009-2011, projekt publiczny [niezrealizowany]

postindustrialny komin przekształcony w minaret, skrzyżowanie ul.Estkowskiego i ul.Garbary, Poznań

Kurator: Dorota Grobelna
Zespół: Dominika Pierunek, Wiktoria Szczupacka, Jakub Dąbrowski
Produkcja: Fundacja Międzynarodowego Festiwalu Teatralnego MALTA
Partnerzy: Poznańskie Stowarzyszenie Inicjatyw Teatralnych, Krytyka Polityczna, Pracownia Pytań Granicznych UAM
Partnerzy medialni: Le Monde Diplomatique, Krytyka Polityczna

www.minaret.art.pl

Przy ul. Estkowskiego, niedaleko skrzyżowania z ul. Garbary w Poznaniu stoją przedwojenne budynki dawnej fabryki papieru. Mieszczą się tam teraz biura piekarni „Fawor”, hurtownia zabawek i sprzedaje się włoskie meble. Nad zabudowaniami króluje nieczynny już komin, na którym zainstalowano przekaźniki telefonii komórkowych. Ten właśnie komin stanowi oś projektu, który polega na przekształceniu komina w wieżę minaretu.

Chaotyczny rozkład budynków przypomina nieco zabudowę na Bliskim Wschodzie, szczególnie dwie boczne, ślepe ściany budynków stojące bokiem do ulicy. Miejsce znajduje się pomiędzy Starym Rynkiem a Ostrowem Tumskim, jest poza trasą turystycznych atrakcji, raczej na uboczu, ale bardzo blisko centrum miasta. Jest jednym z miejsc tranzytowych, które się mija po to, żeby gdzieś dojść.

Kiedy się patrzy z perspektywy skrzyżowania ulicy Małe Garbary z ulicą Bóżniczą, zza byłej synagogi wyłaniają się zabudowania piekarni z kominem, a w perspektywie widzimy dwie potężne wieże katedry na Ostrowie Tumskim. Nie jest to jednak najważniejsza oś widokowa. Jest to istotna, ale tylko jedna z tysięcy możliwych osi widokowych na potencjalny Minaret.

Jeśli Minaret stanie, zmieni charakter całego otoczenia w surrealny sposób. Znajome stanie się obce. Inaczej będą się prezentować czerwone, ceglane budynki, puste ściany, mur wokół zabudowań i wielkoformatowe reklamy. Trzeba będzie podjąć wysiłek, żeby miejsce na nowo rozpoznać, zrozumieć i przyswoić. Minaret ma nadać okolicy egzotycznego charakteru, ma uczynić z niej Miejsce. Owo miejsce powstanie z napięcia pomiędzy swojskim i obcym, znajomym i wymagającym rozpoznania.

Minaret, poza oczywistym faktem, że nie jest rzeczywistym minaretem, a jego architektonicznym znakiem, nie ma – podobnie jak minarety budowane przy meczetach, żadnej funkcji religijnej.

– Minaret to tylko budowla, nie ma żadnego znaczenia religijnego – [Messikh Mohamed Salah, przewodniczący Ligi Muzułmańskiej w Poznaniu – cytat za Gazetą Wyborczą, 30.06.2009]

Nie jest to również wyraz fascynacji islamem autorki projektu. Podobnie jak palma w Alejach Jerozolimskich w Warszawie, Minaret pyta raczej gdzie my – Polacy – jesteśmy w procesie otwierania się na obcych, innych i nietutejszych. Dlaczego stawiamy znak równości między islamem a terroryzmem, skąd się bierze nasz lęk przed islamem i jaki obraz muzułmanina zdołaliśmy wykreować. A także, skąd się bierze milczące przyzwolenie na naszą misję w Iraku czy Afganistanie, dlaczego stoimy po stronie agresorów, i dlaczego Polska stała się miejscem wyznaczonym na więzienia i bazy przerzutowe CIA.

Projekt nie powstał w kontekstualnej próżni. W Poznaniu jest spora społeczność muzułmańska, licząca około 1000 osób. Minaret jest również pytaniem, czy my, Polacy, tę społeczność chcemy dostrzec. I w jaki sposób.

Wreszcie, Minaret jest także wyrazem urzeczenia Bliskim Wschodem, Orientem, który dla nas, Europejczyków był zawsze obszarem kulturowo i bliskim, i obcym. Podróże na Wschód, od Chateaubrianda i Lamartine’a począwszy były czymś więcej niż romantyczną fascynacją. Słowacki wracając ze swej słynnej podróży na Wschód, bez pieniędzy, jedynie z dywanikiem z Kairu i sziszą pisał „nie ma się czego lękać wschodnich krajów”.

W roku 2017 Monika Bobako opublikowala książkę Islamofobia jako technologia władzy. Studium z antropologii politycznej, zainspirowaną projektem Minaret.

Zamknij