Bezdźwięk
2014,
projekt publiczny zrealizowany we współpracy z Michałem Rudnickim, architektem
Festiwal Open'er, Gdynia
Między dwoma koliście zakrzywionymi ścianami, wewnątrz pół-zamkniętej formy, nie słychać jak wiatr zniekształca dźwięk ze sceny. Słoma z którego wykonano ściany izoluje nie tylko od dźwięku ale też, przynajmniej na chwilę, od otaczającego tłumu – w środku jest przejście tylko dla jednej osoby. Spływająca po słomie solanka tworzy wilgotną aurę – jak w tężni.
Opis Bezdźwięku jako doświadczenia ciała:
“Musiałam wtedy leżeć na prawym boku. Miałam niecałe 10 lat. Był rok 1978. Zbudziłam się z uczuciem kompletnej, obezwładniającej ciszy. Zresztą na bardzo krótko, po chwili zasnęłam z powrotem. Zanurzyłam się w gorączce. Jeszcze we śnie czułam tą ciszę, śniłam o niej próbując się do niej przyzwyczaić. Rozumiałam co się stało – straciłam słuch w lewym uchu.
Wszystko co działo się przez tygodnie kryzysu, który mijał bardzo powoli, było próbą ogarnięcia tej ciszy. Właściwie to nie była cisza, to była jakaś wilgotna, otumaniająca mgła. Mgła dźwiękowa. Prawe ucho strzygło w stronę dźwięków, wyłapywało częstotliwości, który świat mechanicznie nadawał. Lewe zwijało się do środka, wchodziło mi w głowę, w ten ciepły, milczący świat, który komunikował zupełnie co innego.
Od tamtego czasu żyję pomiędzy tymi dwoma “odbiorami” – zewnętrznych komunikatów, które nie mają specjalnie przestrzenności, są nieco spłaszczoną, zmatowioną falą, a miękkim, wewnętrznym dźwiękiem ciała. To głęboki ton, ma jedną częstotliwość, jest wilgotny i lekko kosmaty, jest właściwie – bezdźwiękiem.”.